Co powstrzymuje Cię przed podjęciem zmian w żywieniu?
Są to Twoje przekonania, a właściwie to wymówki.
Ale czy na pewno możesz się nimi posługiwać?
Zobacz jak obalamy najczęstsze wymówki dotyczące diety.
Najczęstsza i naprawdę łatwa do obalenia wymówka 😉 Tak naprawdę wmawiasz to sobie! Jest to dla Ciebie łatwe usprawiedliwienie.
A czas biegać do sklepu masz? A czas czekać na jedzenie kupowane na mieście masz? Na siedzenie w restauracji? Tak? No to na gotowanie też by się znalazło 🙂 To jest kwestia zorganizowana się! Czasami trzeba będzie wstać 30 minut wcześniej, albo posiedzieć dłużej, ale nikt nie twierdzi, że zmiana nawyków na lepsze jest banalnie prosta. Przynajmniej na początku bywa ciężko. Im gorsze nawyki zostały wypracowane, tym trudniej będzie nabyć nowe, lepsze. Wierzę jednak, że z odpowiednią motywacją, z dobrym nastawieniem, chęcią zmian (bo to jest kluczowe) wszystko może się udać. Może się okazać wówczas, że przejście na „dietę” pozwala nam nawet oszczędzić czas, którego tak ciągle i ciągle nam brakuje!
Dietetyk po to zbiera cały wywiad dotyczący Twojej osoby, aby między innymi móc dostosować do Ciebie pory spożywania posiłków, trudność czy długość ich przygotowania. Twoim zadaniem jest obmyślenie planu, dostosowanie wszystkiego do swoich możliwości. Usiądź chwilę i pomyśl:
Czy wstanę wcześniej by przygotować sobie posiłki na cały dzień?
Czy poświęcę część wieczoru by przygotować sobie jadłospis na dzień następny?
Czy podczas weekendu dam rade przyrządzić sobie jedzenie na cały tydzień?
Może zrobię dzisiaj więcej … i zamrożę, potem będę mieć gotowe danie na dany dzień.
Przygotuję i podzielę na kilka posiłków. Jeden wezmę do pracy i tam odgrzeję/ zjem na zimno.
Pracuję w domu/ mam wolne mogę przygotowywać sobie posiłki na bieżąco.
Mamy również powstające jak grzyby po deszczu firmy cateringowe. Dają one możliwość zaoszczędzenia czasu poświęcanego na gotowanie, gdyż konkretną liczbę posiłków przywożą Ci do domu lub pracy. W każdym mieście jest na pewno taka firma, która będzie idealna dla Ciebie.
Może to i spory wydatek, ale znowu zależy jak kto na to spojrzy (o tym też za chwilę). Przedstawiam Wam różne opcje. To jedna z nich.
Wszystko zależy od Ciebie!
Moi klienci bardzo często tak myślą. Mówią: „A, bo Ty kupujesz jakieś wymyślne produkty”.
Po czasie jednak okazuje się, że te wymyślne produkty stale goszczą w kuchennych szafkach.
Z tych pozornie drogich rzeczy można zrobić mnóstwo smacznych posiłków. A do tego nie używa się ich tonami! Jeśli zrobimy większe zakupy raz na jakiś czas, do tego przez internet (gdzie wiele produktów można dostać w atrakcyjnych cenach), to mamy oszczędność i pieniędzy i czasu.
Nikt nie będzie zmuszany z resztą do wybierania najdroższych produktów. Podstawowe znajdujące się w każdym sklepie w zupełności wystarczą. Trzeba tylko wiedzieć na co należy zwracać uwagę robiąc zakupy, gdzie najlepiej je robić, nawiązać kontakty z wytwórcami w regionie… sposobów jest wiele. Znowu – trzeba po prostu chcieć 😉
Ponownie wspomnę o organizacji. Jeśli dobrze zaplanujesz najpierw zakupy, a następnie przyrządzanie potraw, to nie będzie dla Ciebie większego problemu. Do tego można nauczyć się robienia czegoś z niczego 🙂
W nawiązaniu do powyższego przekonania uważam, że jeśli wydasz więcej na jedzenie, to jest ogromne prawdopodobieństwo, że nie będzie trzeba w przyszłości wielkich kwot wydawać na leki!
Jeśli codziennie stołujesz się w restauracjach, to oczywistym jest, że Twoja dieta będzie droga. Kupowanie gotowych posiłków znacznie przerasta koszt zrobienia tego samego w domu.
Ten punkt uznaje więc za prawdę i fałsz. Jednak dalej wszystko zależy od Ciebie 😉
Jeśli obecnie wydasz więcej na jedzenie, to w przyszłości wydasz mniej na leki!
Odnosząc się do pierwszego zdanie – może i tak będzie 😉 Aczkolwiek jestem przekonana, że nie każdy skazany jest na pudełka. Wiele zależy od sytuacji w jakiej się znajdujemy, od naszych możliwości, czy warunków w jakich na co dzień przebywamy. Jeśli stanowi to problem – trzeba pomyśleć nad jego rozwiązaniem.
Jak już wspomniałam, przestawianie się na lepsze, zdrowsze odżywianie może być początkowo trudne, ale wiele rzeczy można pogodzić, jeśli jest taka potrzeba. Dalszą kwestią jest to, że przecież w restauracjach, barach zazwyczaj naprawdę można znaleźć coś, co będzie pasowało do naszego jadłospisu. Osoba, która nam ten jadłospis ustala, powinna przygotować nas na takie wyjścia. Zapytaj co zrobić jeśli znajdziesz się w takiej sytuacji, a nie chcesz z niej rezygnować, czy wyskakiwać przy restauracyjnym stole ze swoim pudełkiem.
Mamy też coś takiego jak „cheat meal”, czyli posiłek oszukany. Takie coś naprawdę czasem się przydaje. Szczególnie dla naszego zdrowia psychicznego 🙂 Raz na jakiś czas spokojnie możesz pozwolić sobie na zjedzenie czegoś co uwielbiasz najbardziej na świecie 🙂 Dlaczego nie robić tego właśnie podczas spotkania ze znajomymi, czy obiadu u babci?
W zasadzie to kolejny punkt, w którym mogę napisać, że to zależy od Ciebie. Bez ciężkiej pracy, czy w ogóle bez pracy nad daną rzeczą nic się nie osiągnie. Może są osoby, którym zmiany przychodzą bez wysiłku, ale wiadomo, że zazwyczaj trzeba coś poświęcić… dla dobra sprawy 😉 Także to prawda. Jest też opcja, że powoli zaczniesz się przyzwyczajać, uczyć nowych rzeczy … a może Ci się to spodoba? 🙂 Poczujesz się lepiej psychicznie i fizycznie, zobaczysz że to nie zabiera tyle czasu i pieniędzy, wybierasz sobie jedzenie, które Ci smakuje i pomaga żyć lepiej, zdrowiej. Wszystko to, co miało być takim strasznym wyrzeczeniem zaczyna stawać się całkiem przyjemną codziennością… Wyjdź ze swojej strefy komfortu, a wkrótce powiększy się ona wokół Ciebie (przeciwnie do Twojej masy ciała 🙂 )
A nie fajnie byłoby gdyby wszyscy w domu jedli zdrowo? Bo przecież o to chyba chodzi, prawda?
O ZDROWIE! A to nie znaczy, że te zdrowe dania mają być niesmaczne.
Dowiedz się czy to co masz jeść będzie odpowiednie również dla Twoich domowników. Czasem może pozostałym będzie trzeba ugotować coś więcej, albo będzie można zamienić jakiś składnik i wszystkim będzie to pasowało. Wybieraj rzeczy, które lubicie, a które zostaną zalecone.
Poza tym, jeśli nauczyłeś/aś jeść całą rodzinę w dany sposób, to teraz Twoją rolą jest próba podjęcia zmiany. W końcu robisz to w słusznym celu.
Jeśli masz takie przekonanie, to mniemam iż może być tak, że osoba, czy osoby z którymi mieszkasz i dla których przygotowujesz posiłki nie wyobrażają sobie życia bez np. fastfoodów, czy tradycyjnych dań, których warto unikać. Jeśli są już osobami świadomymi i sami są w stanie poradzić sobie w kuchni, to proszę bardzo. Każdy ma jakiś wybór, nie możemy nikogo do niczego zmuszać tak naprawdę. Wiadomo, że często martwimy się, bo chcemy dbać i chronić osoby dla nas ważne, ale one swój rozum też mają. Najwyżej z opóźnieniem zorientują się co dla nich dobre, ale uwierz – poradzą sobie 😉 Ważne, że Ty chcesz!
Jeśli tak myślisz, to chyba ktoś Cię nieźle zrobił w balona 😉 Przecież nic na siłę! Jest wiele produktów, które można spożywać z czystym sumieniem (chyba, że ktoś jest wybitnie ciężkim przypadkiem np. ze względu na chorobę). Różnorodność jest w ogóle bardzo ważna przy komponowaniu diety, ale też nic się nie stanie jeśli na 3 posiłki zjesz to samo (do tego zaoszczędzisz trochę czasu).
Osoba ustalająca Ci jadłospis powinna uwzględnić Twoje preferencje smakowe! Po to między innymi zbierany jest wywiad żywieniowy.
To naprawdę nie jest wielka filozofia. A i najlepszy kucharz na świecie potrafi przypalić garnek, czy wyrzucić do kosza całą świeżo ugotowaną przed chwilą potrawę.
Tu również można powiedzieć, że to kwestia wprawy. Im częściej coś robimy, tym lepiej zaczyna nam wychodzić. Jest tak z pracą, z treningami i innymi czynnościami, z gotowaniem również.
Możesz zaznaczyć swojemu dietetykowi, że nie jesteś „master szefem” i interesują Cię naprawdę proste dania. Dostaniesz też przepisy, więc nie będzie się to wszystko wydawać już takie straszne.
No i jeszcze raz pozostaje kwestia cateringu albo wielkie szczęście posiadania osoby, która nam w tym gotowaniu pomaga 😉
Hmm… a skąd ta pewność, że nie towarzyszy nam żadne schorzenie?
Pamiętam jak na studiach jeden z lekarzy rzekł: „Nie ma ludzi chorych… są tylko niezdiagnozowani”! To chyba jedna z mądrzejszych rzeczy jakich się tam dowiedziałam, tak nawiasem mówiąc.
Więc pamiętajmy, że należy regularnie się badać.
A poza tym chyba lepiej jest zapobiegać niż leczyć. Chyba na pewno.
Wiele chorób niestety jest niewykrywalna przez lata i szmat czasu przemija zanim pojawią się objawy. Najgorsze jest to, że jak już dowiemy się co się dzieję, to nasze choróbsko jest już w fazie mocno zaawansowanej. A to wszystko najczęściej przez nasze środowisko, więc i przez żywność jaką spożywamy.
Nie ma ludzi chorych… są tylko niezdiagnozowani
Po przeczytaniu całości masz jeszcze jakieś wymówki? Jeśli tak, to pisz śmiało.
Sądzę jednak, że główną będzie zwykłe „NIE CHCE MI SIĘ” – taka nowa choroba XXI wieku.
A ja jej nie uznaję! 😉
Photo credit: Fly_dragonfly
xdpedia